„FRANCUSKA REZERWA”. TRÓJKOLOROWA ALGIERIA DAJE RADĘ
Przed wyjazdem na mundial 2010 każdy z algierskich piłkarzy w prezencie od przedstawiciela rządu dostał… hymn narodowy nagrany na iPodzie. Brzmi kuriozalnie? Niestosownie? Może w pierwszej chwili. Nie tak bardzo, gdy dodamy, że w kadrze tego kraju do dziś zadebiutowało już 59 zawodników urodzonych poza granicami… Algieria to pod tym względem absolutny mundialowy ewenement.
„Drugi zespół Francji”.
Niewielu Algierczyków, zwłaszcza tych świadomych historii swego kraju, jeszcze na to określenie się oburza. Co z tego, że niemal cały trzon reprezentacji, która przed tygodniem tak dzielnie walczyła z Belgami, a wczoraj chłostała biednych Koreańczyków, to produkty francuskiego szkolenia? Życie.
A Algierczycy niewątpliwie żyją piłką. Po raz czwarty grają na mundialu. Gdy załapali się na wyjazd do Brazylii, święto tak bardzo wymknęło im się spod kontroli, że podczas fety na ulicach zginęło 12 osób. Większość pod kołami samochodów.
Nigdy wcześniej nie wyszli z grupy mistrzostw świata. Dziś – wobec kiepskich wyników Rosji i po zwycięstwie nad Koreą – ten cel wydaje się realny. Bliższy niż kiedykolwiek. Lokalnegazety odliczają kolejne gole: jeden, dwa, trzy, cztery… Żaden afrykański zespół nie strzelił tylu w jednym meczu.
Komentarze